Straty branży handlowej przez COVID liczone w miliardach
![](https://kursy-walut.com/wp-content/uploads/2021/02/heidi-fin-2TLREZi7BUg-unsplash-780x470.jpg)
Dla handlu ostatnie obostrzenia były trzecim okresem, kiedy sklepy m.in. w galeriach handlowych pozostawały zamknięte. Sytuacja na szczęście zmieniła się od 1 lutego br., ale sam lockdown może być przedłużany jeszcze dłużej. Jakie straty notuje handel w tym czasie?
Tylko przez 2 poprzednie tygodnie stycznia zamknięcia znacznej części galerii straty szacowane są na około 4 miliardy złotych. W sumie, biorąc pod uwagę zamknięcie wiosenne, a także to w listopadzie, straty liczone są już w kwocie powyżej 30 mld złotych. To ogromna suma, która do końca stycznia oczywiście proporcjonalnie wzrośnie.
![](https://kursy-walut.com/wp-content/uploads/2021/02/iwona-castiello-d-antonio-lic9jjcFSDc-unsplash-1024x643.jpg)
Co dalej? Tego nie wiemy. Rząd jednak już spekuluje, czy nie przedłużyć zamknięć galerii na kolejny okres. Dla wielu to ogromne straty, często konieczność zamykania biznesów, małych wysepek handlowych, rodzinnych przedsięwzięć. Styczeń i luty to zazwyczaj czas wyprzedaży, które teraz przeniosły się wyłącznie do Internetu. Odzieżowe zakupy w sieci mają jednak wielu przeciwników i nie ma się czemu dziwić.
Czy zamknięcie sklepów odzieżowych, obuwniczych, jubilerskich ma sens? A jeśli tak, to dlaczego np. księgarnie, gdzie książki też można zamówić przez Internet, mogą być otwarte? Kto decyduje o zakresie sklepów otwartych i na jakich podstawach czy danych się opiera? W księgarni wirus się nie rozprzestrzenia, a w sklepie znanej sieci z Gdańska już tak? Dlaczego część sklepów z AGD może się otworzyć? Wystarczy na przykład zrobić „festiwal mebli” w sklepie, gdzie tych mebli faktycznie jest jak na lekarstwo. Zdecydowana większość asortymentu to przedmioty raczej niekoniecznie „pierwszej potrzeby”.
![](https://kursy-walut.com/wp-content/uploads/2021/02/jozsef-hocza-Hwd1Q12HzPk-unsplash-1024x768.jpg)
Zamknięcia branży handlowej odbywają się zatem bez większego sensu. Grudzień pokazał, że nawet przy dużym natężeniu ruchu w galeriach, reżim sanitarny może zostać zachowany. Nie wydaje mi się również, że przez galerie handlowe nadmiernie wzrosła liczba zakażeń. Dlaczego więc mamy kolejny, przedłużany lockdown handlu?
Czy wraz ze strajkami i protestami w górach i tzw. góralskim wetem, pójdą tym śladem też inni? Nie tylko właściciele hoteli, stoków narciarskich, ale także właściciele sklepów? Najbliższe dni pewnie pokażą, które branże postanowią się zbuntować i na własną rękę wracać do normalnego funkcjonowania. Na razie wydaje się, że handlowcy są pokorni. Dla wielu mniejszych sklepów czy standów w centrach handlowych to jednak droga do pewnej śmierci.